piątek, 10 października 2014

I'm not like them...

                         Wkrótce Perseusz i Andromeda pobrali się i powrócili na Serifos. Okazało się, że podczas ich nieobecności Polidektes usiłował uwieść Danae. Perseusz postanowił ukarać niecnego władcę. Na jego oczach wyciągnął z sakwy głowę Meduzy i król zamienił się w kamień. Wtedy młodzieniec wspólnie z żoną i matką udali się w stronę rodzinnego miasta – Argos. Po drodze zatrzymali się w miejscu igrzysk. Perseusz także wziął udział w zawodach. Wśród widzów był Akrizjos. Gdy bohater rzucił dyskiem, ten uderzył starca w głowę, zabijając. Tak oto spełniła się przepowiednia. Wkrótce po nieszczęśliwym wypadku Perseusz urządził Akrizjosowi pogrzeb i zasiadł na tronie w Argos, gdzie panował długo i szczęśliwie.
Zamilkłam pozwalając przyswoić im zdobytą wiedzę. Już od czterech godzin siedziałam, a raczej chodziłam po amfiteatrze opowiadając historię o bogach, herosach i wszelkich najważniejszych wydarzeniach w naszej historii. Opowieść o Perseuszu wprawdzie nie była tak cudowna jak się wydaje. Jasne. Syn Zeusa chciał dobrze dla ludzi, jednak był dość egoistyczny, by móc być cudownym wybawicielem ludzkiego gatunki. Wiem o tym, bo sama go spotkałam podczas swojej misji. Nie była to najcudniejsza część wyprawy do Hadesu, ale nie da się przeciwstawić bogom, jeśli już sobie coś zaplanują. Ostatnia znana mi osoba, które tego próbowała spłonęła żywcem, cierpiąc katusze. Przeniosłam wzrok z trenujących nieopodal dzieci Apolla na Luke'a i Annabeth. W ich min odczytałam, że są gotowi na więcej i chociaż znam mity na pamięć, wiedziałam, że to za dużo jak na jeden dzień.
- To wszystko na dzisiaj. - poprawiłam bransoletę na nadgarstku. - Domek Hermesa ma teraz trening łuczniczy. Wiecie gdzie to?

Zgodnie pokiwali głowami, nadal się nie odzywając. Odkąd tylko się spotkaliśmy nie wypowiedzieli ani słowa. Z jednej strony chociaż oni jedyni nie zadawali męczących i często idiotycznych pytań. Z drugiej jednak było to nieco intrygujące. Blondyn jeszcze wczoraj taki ciekawski i chętny do szukania odpowiedzi, przez noc się zmienił. Dałam im ręką znak, aby szli przodem. Złapałam jednak chłopaka na ramię, by go przytrzymać na kilka krótkich sekund, by dystans pomiędzy nami i małą się zwiększył się na tyle, aby nasze słowa do niej nie dotarły.
- O co chodzi? 
Palcami ponownie przebiegłam po perłach.
- O nic. Nic złego nie zrobiliśmy.
Podniosłam na niego wzrok, przy okazji kopiąc mały kamyk, który napatoczył mi się na drodze. 
- Nic złego nie. - przyznałam mu rację. - A mimo to cały dzień nie odezwaliście się do mnie słowem.
Jego palce zaczęły podrygiwać i bawić się materiałem spodni, najpewniej ukradzionym przez kogoś z jego domku. Jakby na sama myśl mogła ściągnąć dzieciaków Hermesa, dotarliśmy na polanę treningową. 
- My tylko nie potrzebujemy litości, ani dobroci z poczucia winy.
Odszedł. Najzwyczajniej w świecie przyśpieszył kroku i pozostawił mnie samą na skraju łąki.
- Ooo... okej. - zdołałam jedynie wykrztusić. 
***
                         Cięłam mając za jedyny cel zabicie stwora. Jeszcze jeden z dziesięciu. Pozostał jeszcze jeden. Ptak stymfalijski, poświęcony Aresowi i podobno wybity w większości przez Heraklesa, ocalony w podziemnej hodowli. Nie często Chejron pozwala nam przywołać któregoś z nich. Są za cenne i zabicie ich w zbyt dużej ilości oznaczają zniewagę dla boga wojny. Mimo wszystko postanowiłam zaryzykować. W końcu co ma znaczyć 'nie potrzebujemy litości, ani dobroci z poczucia winy'. No na święty Styks! Czy ja robiłam coś ze względu na poczucie winy? Nie! Tylko na początku, a potem... potem sama nie mam pojęcia. Jednak skąd oni mogliby o tym wiedzieć? Kto im powiedział? Cichutki trzask łamanej gałęzi i o wiele bardziej cichy szelest liści dochodzący zza moich pleców. Wypuściłam miecz, który w locie zmienił się w perłę i ponownie pojawił się na swoim miejscu w bransolecie i chwyciłam za kolejną. Dmuchnęłam cicho, a na moich plecach zmaterializował się wypełniony strzałami kołczan. Odwracając się na pięcie chwyciłam jedną z nich, naciągnęłam cięciwę, obserwując otoczenie i strzeliłam. Rozluźniając palce przyglądałam się jak grot sprawnie wnika w ciało potwora. Podniosłam dłoń na wysokość ust i wydmuchałam resztę powietrza z ust.  Odłożyłam perłę na miejsce i wytarłam krew spływającą z łuku brwiowego. Potrzebowałam wody. Nucąc poszczególne wersy z Iliady."Razem zmieszały się skargi i krzyk radosny zwycięzców –
Tych, co ginęli, i ciosy wymierzających. Krwi strumień
Spłynął na ziemię, J A K bystre potoki z gór spadające
Razem spływając w dolinę zmieszają swe rwące wody
Z wielkich dwóch źródeł w głębokiej wytryskując dolinie –
Z dala od gór szum tej wody do trzód pasterza dociera –
T A K gdy zmieszały się wojska, zgiełk wybuchł straszny i wrzawa"
Zanuciłam, choć nie była to zbyt wesoła treść, a Homer najpewniej zabiłby mnie za to. Chejron mówił, że ten poczciwy pisarz nigdy nie myślał nawet, że ktoś mógłby nucić historię wojny trojańskiej. Opowieść o zdradzie, miłości, zniszczeniu i straszliwym egoizmie. Dlaczego cechą wspólną niemal wszystkich istot z mitologii greckiej musi cechować egoizm? Rozumiem, że żyli w innych czasach, gdzie człowiek interesował się tylko swoją osobą, ale to naprawdę wkurzające. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że mieli być naszym wzorem. Mijając kolejne domki, zauważyłam, że domek Hermesa zakończył treningi na dziś, a dzieci Dionizowa są dręczeni przez Clarisse, córkę drużynowego od Aresa. Jaki ojciec takie dziecko. Idealnym przykładem może być Hera i Hefajstos. Ledwo wymieniłam imiona, ziemia niebezpiecznie zadrżała pod moimi nogami, a jakaś śrubka uderzyła w moją łydkę, pozostawiając na skórze nieprzyjemnie wyglądający ślad od oparzenia. 
- Tak jakby to nie była prawda - dodała pod nosem, zbliżając się do krawędzi pomostu. 
Nie wiedząc, że jestem obserwowana wskoczyłam w przejrzystą otchłań królestwa mojego ojca.

5 komentarzy:

  1. Nominuję cię do LBA http://recenzje-a-ksiazki.blogspot.com/2015/04/nominacja-do-lba-vol2.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Ymmm... nie wiem co pisać. Naprawdę nie chce mi się cibie dopingować o 22, ale widząc te "komentarze" załamałam się. To się nazywa REKLAMA!!!
    Eh... zaciekawiłaś mnie cholernie, mimo błędów do których nie będę wracać. Ale! Tak trzymać!
    Opowiadanie jest naprawde na miare możliwości i szczerze wolę takie niż opisujące, każdy najmniejszy szczegów i mające dwa metry długości czcionką 18. Naprawdę... postaraj się tego nie spieprzyć.
    Tym optymistycznym akcentem...
    pozdro&weny
    #Vega

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówczynią, trzymaj kurs bo jest bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wpis. :) Jeśli znajdziesz chwilę, to zajrzyj też do mnie: https://www.fryzomania.pl/category/szczotki-do-brody Może znajdziesz coś dla siebie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń